Marketing, podróże i symbole. W poszukiwaniu inspiracji
Dworce lotnicze i kolejowe od zawsze budzą we mnie nostalgię. Setki osób podróżujących w pogoni za oddalającym się horyzontem lub po prostu wracających do domu. Często mam nieodparte wrażenie, że dworce są zbudowane na fundamencie ludzkich uczuć. Napięcia i oczekiwania. Tęsknoty. Miłości i rozczarowania, gniewu. Te i dziesiątki innych emocji szczelnie wypełniają każdy dworzec świata. Aż po sam dach. Wrażenie potęguje chaos oraz pośpiech sprawujące rząd dusz w zatłoczonych poczekalniach. Ludzie spoglądający co chwila na elektroniczne tablice. Cyferki leniwie zmieniających się rozkładów jazdy. Zmęczeni turyści. Znudzone kasjerki. Zafrasowani konduktorzy i świadomi wagi swojej profesji piloci. Puste dźwięki “delayed”, “final call”, “pociąg relacji…” wybrzmiewają jak sygnały końca świata, decydujące o życiu lub śmierci.
Dworce i lotniska przypominają mi, że człowiek to niestrudzony wędrowiec. Istota z duszą nomada, który musi przemieszczać się z miejsca na miejsce. Mówią, że podróżujemy, by żyć. A może żyjemy, by podróżować?
Wydaje mi się, że każdy człowiek zajmujący się zawodowo komunikacją marketingową powinien być choć trochę nomadem. Bez zmieniania od czasu do czasu otoczenia i środowiska, bez ucieczki nawet na krótką chwilę od rytuałów zwykłej codzienności, nie można liczyć na przypływ inspiracji i natchnienia. Tkwienie bez przerwy w utartych schematach postępowania na dłuższą metę bywa niebezpieczne. Niewidzialna ręka przykręci kurek z pomysłami, co raczej nie ułatwi nam pracy w zawodzie…
Jestem prawie pewien, że tylko odrywając się od szarej rzeczywistości i obcując przez moment z innymi ludźmi, kulturami i stylami życia jesteśmy w stanie naładować baterie i pobudzić zmysł kreatywności (choć osobiście nie lubię tego wyświechtanego słowa). Przyjmijmy lepiej do wiadomości pewną okrutną prawdę. Nawet w XXI wieku nie wszystko da się zobaczyć na ekranie telewizora lub znaleźć w internecie. Nawet najnowocześniejsza technologia nie zastąpi nam ulotnych wrażeń i emocji, jakie wywołuje oglądanie rzeczy na własne oczy lub doświadczanie ich na własnej skórze.
Najgorsze jest to, iż oglądając rzeczy i zjawiska tylko na ekranie telewizora lub komputera tracimy cały kontekst sytuacyjny. Dostrzegamy tylko cienie i zarysy przedmiotów. Przykłady z życia? Bardzo proszę:
Pomnik Lenina wskazującego palcem na McDonalds, Jałta, Krym, Ukraina (skądinąd świetny przykład przypadkowego celebrity endorsement)
Drink z Wodzem Rewolucji na Krymie (VIP w marketingu – klasyka)
Zachód słońca na Key West, Floryda, USA (wykorzystywany jako oprawa do Sunset Celebration – event marketing)
Promenada na Fuerteventura, Wyspy Kanaryjskie, Hiszpania (prawdziwy “view to a kill” – materiał na pocztówkowe zdjęcia)
Basket w Madison Square Garden, Nowy York (lekcja marketingu sportowego rodem z NBA, najlepszej koszykarskiej ligi świata)
Konkluzja? Czasem warto opuścić wygodne biuro lub ciepłe domowe pielesze (nawet kiedy na dworze arktyczny mróz) i udać się w wyprawę w poszukiwaniu pomysłów. Jeżeli taka szansa nie jest nam dana, wystarczy przynajmniej zostawić samochód w garażu i pójść po prostu przed siebie. Bez planu i mapy, pamiętając tylko o rozglądaniu się wokół siebie. Inspiracja jest przeważnie na wyciągnięcie ręki, tuż za rogiem. Świat jest prawdziwą kopalnią pomysłów. O ile nie sprowadzimy go do cieni i zarysów na ekranie TV lub kompa…
Pozdrawiam i wielu super pomysłów życzę
Jacek Lipski
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
#Wypierdalać
Patrzę na to wszystko i po prostu nie wierzę. Nie wierzę, jak można być tak bezdennie głupim. Nie wierzę, że można być tak ograniczonym. Nie wierzę, jak można nie umieć przewidywać najbardziej oczywistych rzeczy. Po prostu nie wierzę. Każdego dnia wydaje mi się, że ten niekończący się festiwal „chwili dla debila” sięgnął szczytu, po czym […]
Podsumowanie 2019
627 uczestników i ponad 400 godzin szkoleń i warsztatów. 82 godziny konsultacji indywidualnych. 15 odwiedzonych miast. 7 zrealizowanych projektów internacjonalizacyjnych oraz wzorniczych oraz 6 w obszarze strategii marketingowej. Zajęcia na 4 uczelniach. 2 firmy ze stałą obsługą marketingową. Przejęcie od kwietnia koordynacji działań Smart Foodies Accelerator w Lublinie. W tym roku, podobnie zresztą jak w poprzednim, nie narzekałem na brak zajęć.