SLD czyli Słaby, Lichy i Denny marketing wyborczy
Lewica jest od krok od przepaści. Po niezłym wyniku Grzegorza Napieralskiego w ostatnich wyborach prezydenckich, tegoroczne wybory miały przynieść prawdziwy sukces. Przewidywano znaczące powiększenie stanu posiadania w parlamencie oraz powrót do władzy jako koalicjant w nowym rządzie. Życie napisało jednak zupełnie inny scenariusz. SLD może dostać nawet mniej głosów niż Ruch Poparcia Palikota!
Co doprowadziło do takiego stanu rzeczy? Kto jest winien temu, że SLD stoi obecnie na skraju przepaści? Odpowiedź na te pytania jest złożona. Wewnętrzne niesnaski, wyeliminowanie wszelkich wyrazistych postaci (np. Dariusz Rosati, Bartosz Arłukowicz) z szeregów ugrupowania, pojawienie się niespodziewanego rywala po lewej flance polskiej sceny politycznej (Ruch Poparcia Palikota miał odbierać głosy PO, a nie SLD) – to na pewno najważniejsze, ale nie jedyne problemy SLD.
Kampania SLD
Moim zdaniem, jedną z kluczowych przyczyn lecących w dół notowań jest rozmyty i nieokreślony wizerunek SLD. Tak naprawdę, przeciętnemu wyborcy SLD nie kojarzy się z niczym konkretnym (podobnie zresztą jak PJN, dodając w gwoli sprawiedliwości). PO to eksperci walczący o unijne miliardy, PIS to katastrofa smoleńska, walka z korupcją i układem, PSL to rozsądek, RPP to odrobina szaleństwa i bezkompromisowość Janusza Palikota. A Sojusz? Nic mi nie przychodzi do głowy. Absolutne zero skojarzeń!
Na domiar złego, SLD przejawia chyba skłonności samobójcze. Tegoroczną kampanię wyborczą prowadzi tak, by tę swoją „nieokreśloność” jeszcze wzmocnić (o ile to możliwe). Jak wygląda kampania wyborcza Sojuszu?
Nr 1 – SLD liderem w kosztownych obietnicach bez pokrycia
Składanie obietnic jest solą polityki, zwłaszcza tej prowadzonej w okresie przedwyborczym. W czasach pokryzysowych warto się jednak zastanowić, co się obiecuje. Wyborcy nie są głupi i potrafią liczyć. Jeżeli nie będzie im się chciało kalkulować kosztów, to z miłą chęcią wyręczą ich dziennikarze lub eksperci z organizacji pozarządowych.
Według obliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju spełnienie obietnic wyborczych SLD kosztowałoby budżet państwa 218 mld zł. Sojusz jest liderem tego zestawienia. Na kolejnych miejscach uplasowały się PSL (215 mld zł), PIS (67 mld zł) i PO (14 mld zł). SLD nawet raz nie zająknęło się, skąd będą pieniądze na realizację planów.
Jaki obraz tworzy się w ten sposób w głowach wyborców? SLD = FINANSOWA NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Nr 2 – Grzegorz Napieralski: bezbarwny lider
W ostatniej kampanii świetny zawodnik. W obecnej rozgrywce – balast dla Sojuszu. Wiecznie niezdecydowany. Raz ostro krytykuje rząd, innym razem chce wejść w koalicję z PO. Palikot ostatnio żartował złośliwie, że jest wdzięczny Napieralskiemu za pomoc w kampanii. Rezultat? Mętlik w głowie przeciętnego wyborcy. W polityce nie można być jednocześnie „za” i „przeciw”.
Obraz w głowie wyborców? SLD = NIE WIEMY CZEGO CHCEMY!
Nr 3 – Tragiczne spoty wyborcze SLD
Pomijając „Drużynę Młodych”…
…cała reszta jest do bani. „Polacy to wspaniali ludzie. Zasługują na jutro bez obaw” – puentuje w swoim spocie o podwyżce VATu i rosnących cenach – Grzegorz Napieralski. Co za geniusz napisał taki drętwy tekst?
Kolejny spot „Godna jesień życia” to dla mnie klasyk antymarketingu. Jeden z najgorszych spotów politycznych, jakie widziałem w życiu. Z każdego kadru razi sztuczność. Scena, kiedy Napieralski zwraca się do siedzącej naprzeciwko starszej kobiety, wygląda jak żywcem wyjęta z jakiegoś taniego filmu klasy „C”. Nie dość, że Przewodniczący gada od rzeczy, to jeszcze zwraca się do wspomnianej Pani jak do osoby nierozgarniętej (mówimy woolno, wyraźnie i głośno, bo emeryci pewnie mają słaby słuch i wolno myślą). Filmik obfituje też w kilka genialnych stwierdzeń typu „ludzie starsi to nasz wielki skarb…”.
Obraz w głowie wyborców po obejrzeniu spotu? SLD = PARTIA, KTÓRA NAWET REKLAMÓWKI NIE POTRAFI NAKRĘCIĆ!
Efekty złego marketingu
Jaka kampania, taki wynik. Wyborcy nie będą raczej marnowali swoich głosów na nieodpowiedzialną finansowo, niezdecydowaną partię, która nawet porządnego spotu nie potrafi nakręcić. Obawiam się, że po ogłoszeniu w niedzielę wstępnych rezultatów spora grupa obecnych posłów SLD będzie musiała zaśpiewać razem z Mieczysławem Foggiem, na pożegnanie swojej przygody z Wiejską:
Pozdrawiam i do zobaczenia na wyborach!
Jacek Lipski
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
Adrian Zandberg czyli kilka słów o autentyczności w polityce
Kilka lat temu, po wyjściu z blogerskiego okresu dziecięcego, podjąłem decyzję że staram się nie pisać na blogu o polskiej polityce. Szkoda mi było się emocjonować czymś, co już wtedy staczało się po równi pochyłej w kierunku skrajnej tabloidyzacji i zdziecinnienia. Dzisiaj robię wyjątek od tej reguły, bo moim zdaniem warto poświęcić kilka słów ostatniej debacie wyborczej. A zwłaszcza temu jak to się stało, że nikomu nie znany 35-letni doktor historii z partii balansującej na granicy rozpoznawalności podbił internet i serca wielu Polaków. Moim zdaniem, tajemnica tkwi w autentyczności, której pozostałym uczestnikom dyskusji ewidentnie zabrakło.