SuperFinał Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego był… naprawdę super!
Bezapelacyjnie. Bez dwóch zdań. Bez cienia wątpliwości. Jedno z najlepszych wydarzeń sportowych na jakim byłem w życiu. Większe wrażenie zrobił na mnie chyba tylko pre season game New York Knicks vs. San Antonio Spurs obejrzany w kultowej Madison Square Garden ładnych parę lat temu. Plus może jeszcze mecz Hiszpania – Serbia na ME w Polsce (Torwar). Magia Stadionu Narodowego na pewno zrobiła swoje. Przekraczając pierwszy raz jego bramę poczułem siłę sportowych emocji. Pierwszy rzut oka na trybunę i murawę przypomniał mi o marzeniach z dzieciństwa. Założę się, że nie ma w Polsce faceta, który w skryciu ducha nie marzyłby o zagraniu na tym stadionie w obecności dziesiątek tysięcy kibiców. Futboliści Seahawks Gdynia i Warsaw Eagels taką szansę od losu dostali. Wykorzystali ją w 120 proc.
Warszawa, błonia wokół Stadionu Narodowego, godz. 15:00
Wokół przyszłej areny zmagań dwóch najlepszych drużyn futbolowych w kraju trwa piknik dla kibiców. Koncert. Stoiska drużyn i sponsorów. Mnóstwo atrakcji dla dzieci (m.in. możliwość przymierzenia strojów meczowych) i dorosłych (grill i piwko). Dobre miejsce na przedmeczową rozgrzewkę!
Warszawa, Stadion Narodowy, godz. 16:15
Zupełnie inna planeta. Aż ciarki przechodzą po plecach. Zastanawiam się, jak naszym piłkarzom grającym na Euro mogło zabraknąć siły w trakcie gry w tej świątyni sportu. Magiczne miejsce! Od schodów aż po dach.
Rozpoczynają się uroczystości przedmeczowe. Pokaz orkiestry wojskowej z Bytomia i cheerleaderek z warszawskiej AWF. Fajny przerywnik, ale średnio mnie to interesuje. Czekam na mecz.
Warszawa, Stadion Narodowy, godz. 17:00
Na trybunach 25 tys. kibiców w napięciu oczekuje na pierwszy gwizdek. Drużyny wbiegają na boisko po dosłownym “rozwaleniu” specjalnych planszy. W rytmie muzyki i w obłokach pary. Na monitorze zawieszonym tuż pod dachem prezentacja głównych aktorów dzisiejszego widowiska.
I w końcu pierwszy gwizdek sędziego i pierwszy wykop piłki otwierający spotkanie. Mecz jest naprawdę niesamowity. Zupełnie jak z “Męskiej gry” z Pacino albo “Remember the Titans” z Denzelem. Nie spodziewałem się tak wysokiego poziomu. Gra w defensywie może nie najlepsza, przynajmniej dla koneserów (ja się do nich nie zaliczam, wnoszę tak z wypowiedzi ludzi, którzy siedzieli za mną), ale to nie jest to co kibicie kochają najbardziej.
Mecz jest zdominowany przez atak. Mnóstwo przyłożeń. Popisy quarterbacków, z rozgrywającym Kyle’em MacMachonem na czele. Skuteczne podwyższenia. Kilka niezwykłych “runów” running backów, w tym jeden gracza z Warszawy przez niemal całe boisko. Aż żal że sędziowie odgwizdali przewinienie jednego z jego kolegów i nie zaliczyli punktów!
Po niezwykle wyrównanej walce z mistrzostwa Polski cieszą się gracze z Gdyni. Warszawa starała się utrzymać w grze do samego końca, ale w ostatniej kwarcie Orły osłabły i przegrały batalię 37:52.
Warszawa, Stadion Narodowy, godz. 20:10
Ceremonia zakończenia turnieju. Puchar mistrzowski wędruje do Seahawks. Najlepszym graczem finału i całego sezonu Kyle McMachon!
Warszawa, Rondo Waszyngtona, godz. 20:30
Jestem pod ogromnym wrażeniem poziomu sportowego i organizacyjnego imprezy. Pełen profesjonalizm. Mnóstwo drużyn ligowych w Polsce mogłoby się sporo nauczyć od gości z PLFA. W tym miejscu warto wspomnieć, że to jest LIGA AMATORSKA, a nie zawodowa.
Pozdrawiam i chylę czoła przed organizatorami i zawodnikami!
Jacek Lipski
Ps. moje zdjęcia z meczu są dostępne na fan page blogu na Facebooku. Niestety mam awarię WordPressa i nie mogę dodawać zdjęć…
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
#DawajPolska czyli parę słów o Eurobaskecie 2015
Mistrzostwa Europy w kosza zakończone. Emocje opadły, złość po porażce z Hiszpanami mi przeszła, więc mogę w końcu napisać coś rozsądnego. Wbrew temu co pisali niektórzy komentatorzy uważam, że to był dobry występ Polaków. Powinniśmy się z niego cieszyć, a nie bez końca krytykować Marcina Gortata. Dlaczego tak uważam?
“Together” czyli Król James wraca do Cleveland – genialny spot sportowy Nike
Nigdy nie przepadałem za LeBronem Jamesem. Klasy sportowej nie mogę mu odmówić (choć porównywanie go do Jordana uważam za mocno przesadzone), ale co do tej pozaboiskowej zawsze miałem spore wątpliwości. Niesławny występ telewizyjny sprzed paru lat, w trakcie którego aż dwie godziny zajęło mu wyduszenie z siebie że odchodzi z Cleveland do Miami, do tej pory jest dla mnie przykładem żałosnej “pseudo-pijarowskiej” szopki. Dzisiaj muszę jednak przyznać, że LeBron mi zaimponował. Po kilku sezonach spędzonych w Miami Heat zdecydował się na powrót do domu. Mógł wybrać prawie każdą drużynę w lidze, ale zdecydował się na powrót do “Kawalerzystów”, którzy w ostatnich sezonach byli jedną z najgorszych ekip w NBA. LeBron zaimponował mi również wspólnie z Nike. Najnowsze sportowe video, jakie wypuścili przed startem obecnego sezonu, to prawdziwy majstersztyk. I nie mówię tutaj o technicznej perfekcji wykonania spotu, ale o jego przesłaniu.