Reklamowa Ojczyzna Polszczyzna
Nie muszę chyba nikogo przekonywać o konieczności posługiwania się w reklamie poprawną polszczyzną. Odstępstwa od reguł językowych zdarzają się od czasu do czasu. Wiadomo, świat reklamy rządzi się swoimi prawami. Wszystko ok, jeżeli twórca reklamy robi to świadomie i w sposób przemyślany. Gorzej, gdy “w owczym pędzie” zaczyna podążać za jakąś dziwną modą.
W latach 90. minionego stulecia na polskim rynku dominowały nazwy z końcówkami -ex, stylizowane na obcojęzyczne np. Stalex, Wrotex. Wiele z nich dotrwało do czasów współczesnych np. Drutex (producent okien), mimo tego że przeciętnemu odbiorcy raczej nie powiedzą wiele o profilu i branży, w której działa firma. Tutaj dochodzimy do meritum sprawy.
Poza poprawnością językową w reklamie liczy się również
(jeżeli nie przede wszystkim) zrozumiałość!
Szkoda tylko, że nie wszyscy to rozumieją! Spójrzmy na językowego potworka, jakiego znalazłem na ogrodzeniu jednego z parkingów w Lublinie. Pomijam nazwę firmy (konia z rzędem temu kto odgadnie branżę, w której działa). Zajmijmy się opisem produktu.
“BIEŻNIKOWANE OPONY CAŁOSTALOWE”
Prawdziwy majstersztyk, zarówno z językowego jak i z marketingowego punktu widzenia. Ktoś coś z tego rozumie? Ja raczej niewiele. Wróćmy może do reklamowego abecadła.
Co jest celem reklamy? Na pewno przekazanie informacji. Co można wyczytać z komunikatu “Bieżnikowane Opony Całostalowe”? Wartość informacyjna prawie zerowa. Język korzyści? Ja tu żadnych korzyści nie widzę. Całostalowe? To znaczy jakie? Ze 100 proc. stali? Przecież można było napisać to prostszym językiem.
Klienta rzadko interesują cechy produktu. Dużo bardziej zależy mu na korzyściach z jego użytkowania. A na plakacie? Mamy bieżnik i oponę ze stali. Super. U konkurencji pewnie nie uświadczę ani jednego ani drugiego…
Pozdrawiam
Jacek Lipski
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
Let’s go Heat czyli słów kilka o video-trailerze rodem z NBA
Prawdę mówiąc nigdy nie kibicowałem Miami Heat. Nie przepadam za LeBrona Jamesem, zwłaszcza po telewizyjnej szopce sprzed paru sezonów, kiedy potrzebował 1.5 godziny by oznajmić telewidzom, że opuszcza Cleveland Cavaliers i przechodzi do Miami. To wszystko nie zmienia faktu, iż powyższe video promocyjne Miami jest dla mnie marketingowym “piece of art”.
Urzekła mnie ta reklama: “Let’s meet again” czyli spot promocyjny UMCS, odsłona nr 5
Pierwszy raz zobaczyłem go w minioną sobotę. Objawił mi się na ekranie wiszącym w autobusie lubelskiego MPK. Spot promocyjny, bo o nim właśnie mowa, Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Oryginalny, intrygujący, bardzo dobry zarówno koncepcyjnie jak i pod względem wykonania. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to może do wielkości czcionek. […]