“Weź kulturę na wakacje” czyli reklamy (prawie)idealne, cześć II
Kampania outdoorowa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zachęcająca do zabrania kultury na wakacje to świetny pomysł. W kraju, w którym 56 proc. mieszkańców deklaruje że w 2010 r. nie przeczytało tekstu dłuższego niż 3 strony, każde takie działanie jest uzasadnione. Przekaz nakierowany na młodszych odbiorców ma spore szanse powodzenia w medialnym szumie. Miałby jeszcze większe, gdyby nie mały drobny szczegół, który pewnie umknął uwagę zleceniodawcom kampanii. Co to za szczegół? O tym w dalszej części postu…
Sama koncepcja kreatywna reklamy jest w porządku (w mojej opinii). Niezłe hasło “Weź kulturę na wakacje” zobrazowane grafiką ilustrującą całą sytuację, sprowadzenie tytułowej kultury do “książki” i “mp3” (grupa docelowa łatwo zrozumie przekaz) to zalety projektu. Tak na marginesie: na załączonym zdjęciu nie widać wszystkich detali. Fotki robione komórką przy słabym świetle rzadko wychodzą dobrze, a edytor wordpressowy ma durny zwyczaj przycinania górnej i dolnej krawędzi. Wracając do rzeczy – sporym minusem projektu są niedoróbki natury technicznej.
Wrzucam kilka kamyczków do ogródka wykonawcy (za przeoczenie) i zleceniodawcy (za brak “rewolucyjnej czujności”):
- podstawowy zarzut to niedostosowanie projektu reklamy do wymagań nośnika (wiata przystanku – outdoor), na jakim była eksponowana: kluczowe elementy przekazu tj. książka i odtwarzacz mp3 w plecaku są za słabo wyeksponowane (giną w czerni jaką jest wypełniony plecak), pomarańczowy kolor czcionki użytej do podbicia słów “książka” i “mp3” za słabo kontrastuje z białym tłem (przez co słowa są mało widoczne),
- przerost formy nad treścią w haśle “Weź kulturę na wakacje”: słowo kultura zrobione za pomocą znaków graficznych słuchawek, tamy filmowej itp. wygląda efektownie, tyle że bardzo trudno je odczytać! Zajęło mi dobre kilka sekund, zanim odcyfrowałem te hieroglify…
Zbliżam się do tradycyjnego podsumowania. Brawa dla Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Narodowego Centrum Kultury) oraz wykonawcy (nośniki zapewnił AMS, kto był twórca kreacji nie wiem) za pomysł, dwója za wykonanie! Ja jestem maniakiem reklamowym i poświeciłem kilka sekund swojego czasu na odcyfrowanie hasła. Za pozostałych odbiorców reklamy nie ręczę. Jak się organizuje wielką outdoorową kampanię na 600 nośnikach w 18 największych polskich miastach to wszystko musi być dopięte na ostatni guzik!
Ps. jeżeli zainteresował Cię mój post, przeczytaj również pierwszą cześć cyklu o reklamach (prawie)idealnych: “Marcin Gortat i zegarki Tissot Couturier”.
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
Let’s go Heat czyli słów kilka o video-trailerze rodem z NBA
Prawdę mówiąc nigdy nie kibicowałem Miami Heat. Nie przepadam za LeBrona Jamesem, zwłaszcza po telewizyjnej szopce sprzed paru sezonów, kiedy potrzebował 1.5 godziny by oznajmić telewidzom, że opuszcza Cleveland Cavaliers i przechodzi do Miami. To wszystko nie zmienia faktu, iż powyższe video promocyjne Miami jest dla mnie marketingowym “piece of art”.
Urzekła mnie ta reklama: “Let’s meet again” czyli spot promocyjny UMCS, odsłona nr 5
Pierwszy raz zobaczyłem go w minioną sobotę. Objawił mi się na ekranie wiszącym w autobusie lubelskiego MPK. Spot promocyjny, bo o nim właśnie mowa, Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Oryginalny, intrygujący, bardzo dobry zarówno koncepcyjnie jak i pod względem wykonania. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to może do wielkości czcionek. […]