Jak pisać emaile w stylu Draytona Birda?

Dopiero po chwili przypominam sobie, że jakiś czas temu przeglądając sieć w poszukiwaniu wzorów listów sprzedażowych zapisałem się na listę wysyłkową Brytyjczyka. Ok – sytuacja opanowana!
Kolejna zapychająca skrzynkę korespondencja sprzedażowa – myślę sobie. Zerkam na temat i widzę „Komu David Ogilvy dał swój tekst do sprawdzenia?”. Aha, wiem kto to Ogilvy (o nim też pisałem wcześniej), znam jego książki. Zaintrygowany tematem otwieram maila. Czytam dalej:
Who did David Ogilvy ask to review his copy?
Would it surprise you to know that even the King of Madison Avenue had someone look at his copy?
draytonbirdcommonsense.com
eadim.com
TWITTER: twitter.com/DraytonBird
FACEBOOK: facebook.com/drayton.bird
He did.
And if you go
here, you can hear the story.
Best,
Drayton
draytonbird.com
draytonbirdcommonsense.com
eadim.com
BLOG:
drayton-bird-droppings.blogspot.com
TWITTER: twitter.com/DraytonBird
FACEBOOK: facebook.com/drayton.bird
W ten właśnie sposób Drayton Bird reklamuje jeden ze swoich webinarów. Sam webinar jest w tej chwili mało istotny. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na sposób komponowania emaili przez słynnego Brytyjczyka!
1. Temat emaila – “Who did David Ogilvy ask to review his copy?” Świetny przykuwający uwagę temat emaila to podstawa. Bird zastosował tu technikę przywołania innego autorytetu ze świata reklamy, tj. Davida Ogilvy. Chcąc dowiedzieć się co będzie dalej, tzn, kto sprawdzał tekst Ogilvemu, nie mamy wyjścia i musimy otworzyć maila!
2. Wprowadzenie – “Would it surprise you to know that even the King of Madison Avenue had someone look at his copy? He did.” Zgodnie ze starą regułą Alfreda Hitchcoka „zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie rośnie”! Na pytanie retoryczne, jakiego używa Bird, odpowiedz może być tylko jedna. Tak, każdy marketingowiec byłby zaskoczony wiedząc, że ktoś sprawdza teksty króla Madison Avenue! Bird umiejętnie dozuje napięcie nie odpowiadając na pytanie. Lakonicznie stwierdza tylko, że ktoś taki istnieje.
3. Call to action – And if you go here, you can hear the story. Czytając maila internauta nie może się już doczekać odpowiedzi na to pytanie, a Bird umiejętnie prowadzi go tam, gdzie tylko chce. Chcesz poznać odpowiedz na pytanie? Kliknij na link i wysłuchaj całej historii (w domyśle skorzystaj z webinaru).
4. Podpis i informacje kontaktowe. Mail kończy się tak jak powinien – podpisem jego autora. Warto zwrócić uwagę na formę podpisu. Podanie samego imienia Drayton” zmniejsza dystans i ma wywoływać w czytelniku wrażenie dobrej bliskiej relacji z nadawcą. Następnie Bird podaje informacje kontaktowe. Godna podziwu jest ilość narzędzi, z jakich korzysta Brytyjczyk: strony internetowe, blog, Twitter i Facebook.
Jak dla mnie pełna profeska – Bird jest niekwestionowanym mistrzem marketingu bezpośredniego! Nic tylko naśladować…
Powodzenia w zmaganiach z listami i emailami sprzedażowymi!
PS: jeżeli jesteś zainteresowany przemyśleniami Draytona Birda na temat emailingu, obejrzyj krótkie video.
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
„Copywriting internetowy” Maciej Dutko
Drugi, obok recenzowanego wcześniej na blogu „Webwritingu”, klasyczny podręcznik dla początkujących i średniozaawansowanych webwriterów. Książka, którą przeczytałem w czytelni on line wydawnictwa PWN, to prawdziwa książeczka zdrowia copywritera internetowego w formie FAQ. Krótki i przystępny kurs pisania w sieci. Konkrety, prosty język, przykłady z praktyki autora, zdjęcia reklam – to wszystko czego możesz spodziewać się […]