Oni czekają na prawdę, a ja czekam by twórcy takich spotów…
…przypomnieli sobie, że nawet w polskiej polityce nie każdy cel uświęca środki.
Żeby nakręcić taki spot trzeba być człowiekiem bez serca albo mieć serce z kamienia. Po obejrzeniu 2-minutowego clipu zrozumiałem co znaczy powiedzenie „ideał sięgnął bruku”. Rozumiem, że idee Machiavellego są ciągle żywe wśród niektórych spin doctorów. Rozumiem, że jest kampania wyborcza i bitwa toczy się o każdy głos. Nie rozumiem za to, jak można tak cynicznie grać na ludzkich emocjach. Nie rozumiem, jak można w taki sposób wykorzystać historię pięknej miłości i tragicznej dwojga ludzi, których uważa się za swoje symbole. To przecież tak jakby całą pamięć o nich wytarzać w błocie…
Dzisiaj ani słowa o marketingu. Ani słowa o sposobie montażu klipu. Ani słowa o sensowności podobnych działań. Wystarczy obejrzeć w skupieniu i ciszy obejrzeć film raz jeszcze…
…i zastanowić się przez chwilę, do czego to wszystko zmierza? Jeżeli to jest marketing polityczny w nowoczesnym wydaniu, to ja się wypisuję z takiej polityki. Może zabrzmi to idealistycznie i naiwnie, ale ja ciągle wierzę że polityka jest sztuką zmieniania ludzkiego życia na lepsze. Nie wierzę w to, że cel uświęca środki. Nie wierzę, że najważniejsze jest zwycięstwo za wszelką cenę. Nie wierzę w ludzi, którzy kręcą takie spoty i starają się żerować na ludzkich emocjach. Nie wierzę i na pewno na nich nie zagłosuję…
Oglądanie podobnych produkcji napawa mnie obrzydzeniem. Wywołuje we mnie przekonanie, że dla polskich polityków nie ma żadnych świętości. Potrafią wykoślawić każdą, najpiękniejszą nawet ideę. Sprawić, że takie pojęcia jak wiara, nadzieja i miłość stają się pustymi słowami pozbawionymi jakiegokolwiek znaczenia. Ludzka godność, prawo do spoczywania w spokoju nic dla nich nie znaczą. Najważniejsza jest gra. Najważniejsze jest zwycięstwo. Nie ważne jak je osiągniemy, bo nie warto się tym przejmować. Historię przecież piszą zwycięzcy…
Zacząłem się dzisiaj zastanawiać, jak nisko jeszcze musimy upaść, by się w końcu opamiętać? Dlaczego w polityce ciągle dominują amoralni ludzie bez sumienia? Jak długo będziemy jeszcze narażeni na oglądanie w mediach takich żenujących prób manipulowania ludzkimi uczuciami? Kiedy w końcu rządząca Polską banda politycznych macherów i pseudo spin doctorów zrozumie, że istnieje coś takiego jak odpowiedzialność za słowo? Obawiam się, że moje pokolenie może tej chwili nie doczekać…
Spodobał Ci się wpis?
Polecam sprawdzić też
Adrian Zandberg czyli kilka słów o autentyczności w polityce
Kilka lat temu, po wyjściu z blogerskiego okresu dziecięcego, podjąłem decyzję że staram się nie pisać na blogu o polskiej polityce. Szkoda mi było się emocjonować czymś, co już wtedy staczało się po równi pochyłej w kierunku skrajnej tabloidyzacji i zdziecinnienia. Dzisiaj robię wyjątek od tej reguły, bo moim zdaniem warto poświęcić kilka słów ostatniej debacie wyborczej. A zwłaszcza temu jak to się stało, że nikomu nie znany 35-letni doktor historii z partii balansującej na granicy rozpoznawalności podbił internet i serca wielu Polaków. Moim zdaniem, tajemnica tkwi w autentyczności, której pozostałym uczestnikom dyskusji ewidentnie zabrakło.